Menu : |
Historia Czarnego Smoka Shruikan bo tak naprawdę nazywa się Czarny Smok urodził się ok 600 lat temu w odległej krainie Ave Bury. Jego matką była czerwona smoczyca Karinya a ojcem złoty smok o imieniu Argetlam. Shruikan wychowywał się w rzeczonej krainie razem z kuzynami i kuzynkami aż do setnego roku swojego życia kiedy to postanowił zwiedzić cały świat który tak bardzo go intrygował w młodości. A więc pożegnał się z matką, ojcem, oraz wszystkimi bliskimi i wyruszył w upragniona wielka i pełną przygód podróż po Śródziemiomorzu. Leciał nad oceanem 4 dni i 4 noce bez chwili wytchnienia, piątego dnia ujrzał na horyzoncie małą plamkę która była wyspa Badnil. |
|
Skierował się na
wciąż powiększającą się wyspę, serce drżało mu z wrażenia - otóż on
Shruikan w końcu spełni swe największe i odwieczne marzenia, pozna nowe
wspaniałe krainy, nowe rasy. Zanim jeszcze doleciał do wyspy jego żołądek
dał mu o sobie znać ponieważ nie jadł nic już od prawie 5 dni, pomyślał
sobie że gdy doleci do wyspy rozejrzy się za jakimś posiłkiem. Lecąc
wzdłuż wspaniałej plaży z palmami, skręcił na wschód ku wielkim połaciom
zielonych łąk gdzie dostrzegł wielką ilość zwierząt, różnych ras od małych
saren poprzez dziwne stworzenia ni to koń ni to jeleń były budową
podobne do konia, z głowy wystawały im wielkie poroża lecz na plecach
miały dodatkowo 3 długie na około metr szpikulce, bardzo go zainteresowały
te stworzenia toteż zatoczył nad nimi koło, by się im lepiej przyjrzeć.
Latając tak po okolicy złapał 2 Bawomuły by zaspokoić swój głód. Wzniósł
się wysoko nad linię drzew by poszukać dogodnego miejsca by spożyć w
spokoju swój posiłek, na pobliskiej górze znalazł dużą półkę skalna
niedostępną dla stworzeń nie posiadających skrzydeł. Rzucił 2 bezwładne
truchła bawomułów, i wylądował obok nich, pożywił się dość szybko gdyż
chciał jeszcze zwiedzić południową cześć wyspy na której horyzoncie
malowały się piękne wysokie góry gdzie planował poszukać noclegu. Po
krótkiej chwili namysłu wzniósł się w powietrze i poleciał w stronę
śnieżnobiałych szczytów. Nie minęła godzina gdy znalazł wielka
jaskinię na bardzo stromym zboczu góry praktycznie bez dostępu z dołu czy
góry. Wylądował na półce skalnej położonej dokładnie przed wejściem
do jaskini, ostrożnie podszedł do wejścia było w niej bardzo ciemno
na szczęście smoki są obdarzone wspaniałym wzrokiem i mogą widzieć w
ciemnościach. Wszedł powoli do jaskini uważając by nic nie zaatakowało go
znienacka sprawdził wszystkie zakamarki jaskinia była pusta i co
więcej wydawała się na nie zamieszkaną, więc Shruikan postanowił zostać tu
na noc. Wyszedł z jaskini i pierwsze co zobaczył to wspaniałe wielkie
złoto żółte zachodzące słońce, wzbił się jeszcze raz w powietrze by
znaleźć sobie kilka konarów z których mógłby rozpalić ognisko, po chwili
dostrzegł małą polankę na której środku stało wielkie rozłożyste zielone
drzewo, podleciał bliżej i na uboczu zobaczył spróchniały konar wystający
z ziemi chwycił go swoimi potężnymi łapami i machnął swym wielkimi
skrzydłami, DOOH ... DOOH ... DOOH konar w końcu się poddał wielkiej
sile i wyskoczył z ziemi razem z korzeniami. Shruikan skierował się do
swojej jaskini położył konar na jej środku i zapalił ogniem ze swojego
pyska, ułożył się wygodnie przy tylniej ścianie jaskini i zasnął. Śniły mu
się wspaniałe wielkie krainy przez nikogo nie odkryte, on latał to tu to
tam zwiedzając cały świat, aż zapadł w głęboki sen. Ciąg dalszy nastąpi. |